Ważne zwycięstwo w III lidze koszykówki odnieśli gracze Ewy Smaglińskiej. KK Promet okazał się lepszy od Polkątów Kąty Wrocławskie. Żeby wyłonić lepszego w tym meczu potrzebna była jednak dogrywka. Wcześniej było sporo nerwów.

 

 

Pierwsza kwarta nie zapowiadała późniejszych, dużych emocji. Gospodarze od początku kontrolowali wydarzenia na parkiecie i po 10 min prowadzili 24:14. Jakby tego było mało w 13 min podopieczni Ewy Smaglińskiej wygrywali już 30:15 i wtedy coś zacięło się w dobrze do tej pory funkcjonującej maszynie. KK Promet dosłownie stanął. Kolejny fragment meczu nasi przegrali, uwaga, 0:17 (!!!) i to Polkąty wyszły na prowadzenie 32:30, które przed przerwą goście jeszcze powiększyli.

Przez cała trzecią ćwiartkę wałbrzyszanie gonili rywali, dwukrotnie ich dogonili (49:49 i 55:55), a razem nawet przegonili (57:55), ale w końcówce kwarty proste błędy naszych nie pozwoliły im złapać oddechu. Po 30 min było 63:57 dla przyjezdnych. W czwartej partii nadal było nerwowo. Na niecałe 30 sek. przed końcem miejscowi przegrywali 80:85. Wtedy za 3 pkt trafił Bartłomiej Ratajczak. Gospodarze zdecydowali się na szybki faul, co się opłaciło, bo goście wykorzystali tylko jeden rzut wolny. Ostatnia akcja należała do wałbrzyszan, którzy wykonali ją perfekcyjnie, a celną trójką popisał się Jakub Kołodziej, doprowadzając tym samym do dogrywki.

Dodatkowe 5 min toczyło się pod absolutną kontrolą graczy KK Promet, którzy pokrzepieni udaną pogonią, dość łatwo przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.     

KK Promet Wałbrzych – Polkąty Maximus Kąty Wrocławskie 100:89 924: 14, 8:23, 25:26, 29:23, dog. 14:3)

KK Promet: Ratajczak 31, Iwański 20, Kołodziej 16, Myślak 11, Borzemski 7, Abramowicz 7, Olszewski 5, Karwik 3, Kaliński 0.

Fot. (ben)