Aktualności, Polecamy

Fabryka Naleśników i Plackowa Góra mają trzy lata

W lipcu minęły trzy lata, odkąd w Wałbrzychu powstały dwa punkty gastronomiczne o zabawnych i wszystko mówiących nazwach Fabryka Naleśników i Plackowa Góra. Mieszczą się w dwóch pawilonach na placu targowym przy zbiegu ulic Obrońców Westerplatte i Kusocińskiego na Piaskowej Górze i specjalizują się w serwowaniu naleśników i placków ziemniaczanych na różne sposoby. Postanowiliśmy sprawdzić jak wałbrzyszanie przyjęli taką ofertę gastronomiczną. Rozmawiamy z właścicielką i pomysłodawczynią przedsięwzięcia Magdą Zawadzką.

– Co prawda wolne miejsca znaleźliśmy, ale klientów nie brakuje ani wewnątrz lokali, ani w ogródku na zewnątrz. Tak jest zawsze?
– To zależy od pory i od dnia. Najwięcej ludzi przychodzi do nas oczywiście w porze obiadowej między godziną 14.00 a 16.00. Są jednak klienci, i to niemało, którzy odwiedzają nas zaraz po otwarciu, o godz. 11.00. Jeszcze bardziej zaskoczyć może fakt, że dużą frekwencję odnotowujemy w poniedziałki, a największą w piątki. Dlaczego? Nie mam pewności, ale przypuszczam, że piątek można łączyć z rozpoczynającym się weekendem. Może wałbrzyszanie po prostu lubią zacząć wolne od dobrego posiłku.
– Czy macie stałych smakoszy?
– Oj tak. Bardzo wielu. Rozpoznajemy ich i pamiętamy ich ulubione naleśniki czy placki. Bardzo często tylko pytamy – czy to co zawsze? To są teraz bardziej znajomi niż klienci. Wśród nich mamy bardzo liczną grupę dzieci.
– Co zatem zamawia ta najmłodsza grupa odbiorców?
– Latorośle to oczywiście pasjonaci wszystkiego na słodko. Hitem jest naleśnik z nutellą i malinami na gorąco. Zdarzają się jednak i młodzi amatorzy placków.
– I zjadają takie duże porcje?
– O dziwo tak. A jak nie, to pomagają im rodzice. Czasami pakujemy im to, co zostało do specjalnych pudełek na wynos. Skoro mowa o najmłodszych fanach naszych lokali, to czasami widzimy jak na chodniku przed wejściem pociechy robią „sceny” swoim opiekunom i ciągną ich do nas. To znaczy, że im smakuje. Uznajemy to za największy komplement.
– Czy zdarzają się oceny jakości potraw wygłaszane przez dorosłych gości?
– Na pewno nie przesadzę mówiąc, że nie ma dnia abyśmy nie słyszeli miłych słów. Najczęściej klienci mówią, że było pycha.
– A opinie negatywne?
– Jak to w życiu. Zdarzają się.
– Co w taki razie mówią czy piszą ci niezadowoleni?
– Bardzo różnie. Zdarzają się wpisy, że np. trzeba zbyt długo czekać na realizację zamówienia. Mieliśmy np. panią, która twierdziła, że smażymy placki na starym oleju. Nie przekonał jej nawet widok oryginalnej butelki z olejem, który laliśmy na patelnię. Na to już nic nie poradzimy.
– Skoro mowa o czekaniu na zamówienia. Ile czasu potrzebujecie na przygotowanie naleśników i placków?
– To zależy od ilości gości. Od kilku minut do półgodziny. Przypomnę, że wszystko robimy „na oczach klientów”. Są świadkami tworzenia ich potrawy. Patrzą jak wylewany jest ich naleśnik czy smażone są placki. Wydaje mi się, że jest to rodzaj uczciwości wobec jedzących. Wszyscy znawcy tematu twierdzą, że jest to najlepszy rodzaj gastronomi nazwijmy go fair play. Taki był pomysł od samego początku na wyróżnienie się na rynku. Myślę, że wałbrzyszanom to się spodobało A wracając do pytania to zwrócę uwagę, że w większych miastach w porze obiadowej na stolik w naleśnikarni oczekuje się w kolejce na ulicy. Więc u nas chyba nie jest tak źle.
– Porozmawiajmy o pieniądzach. Za ile można się u was najeść?
– Ceny staraliśmy się dostosować do wałbrzyskich realiów. Najprostsze potrawy, na przykład chrupiące placki ziemniaczane ze śmietaną kupić już za 8 zł i na pewno się nimi najeść. Najdroższy danie jakie proponujemy to naleśnik zapiekany za 15 zł.
– Co zmieniło się przez te trzy lata odkąd rozpoczęliście działalność?
– Wykorzystaliśmy ten czas pracowicie. Wsłuchiwaliśmy się w głosy odbiorców. Na początku proponowaliśmy oprócz naleśników i placków ziemniaczanych jeszcze frytki, gofry, pierogi, a nawet kurczaki z rożna. Teraz już wiemy, że powinniśmy skupić się na gamie naleśników i placków. Mogę się chyba pochwalić, że przybywa nam klientów i co ciekawe coraz liczniej odwiedzają nas młodzi ludzie – studenci i uczniowie. A wiadomo, oni są bezkompromisowi. Jak nie będzie im smakować, więcej nie przyjdą, a tymczasem wracają.
– Która pozycja z jadłospisu okazała się hitem?
– Po tych kilku latach mogę powiedzieć, że… placek po węgiersku i naleśnik z białym serem i gorącymi malinami.
– Jak pani sądzi, co wpłynęło na wasz sukces?
– Na pewno oprócz świeżości potraw, stawiamy na jakość obsługi. Bardzo staramy się, aby klienci czuli się u nas wyjątkowo.
Red
Fot. (red)

15 sierpnia 2019

ONE COMMENT ON THIS POST To “Fabryka Naleśników i Plackowa Góra mają trzy lata”

  1. Wielbiciel napisał(a):

    Naleśniki i placki rewelacja,wszystko robione na oczach klienta,na świeżo,naprawdę super pomysł.Zycze samych sukcesów.

Odpowiedz na „WielbicielAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cheap prom dresses, cartier love bracelet replica uk, Christian Louboutin Replica, christian louboutin replica, hermes bracelet replica, cartier love bracelet replica cartier love bracelet replica