Do 5 października w Galerii pod Atlantami w Wałbrzychu można oglądać wystawę „Pomiędzy czernią a bielą” Piotra Kani. W monochromatycznych na pozór rysunkach, w których króluje tusz, odnajdziemy fascynację popkulturą oraz inspirację zderzeniem cywilizacji z naturą.
– Pan Piotr zawodowo związany jest z reklamą, ale bardzo chciał zaprezentować swoje prace artystyczne. Stwierdził, że zmobilizuje się, jeśli damy mu konkretny termin. Tak się stało. Jestem bardzo zadowolona, że wystawa zawitała do nas i myślę, że on również, bo może pokazać tutaj siebie od innej strony – mówi Małgorzata Rzempowska-Skóra z Galerii pod Atlantami. Artysta na co dzień zajmuje się projektowaniem grafiki i struktury opakowań. Współpracował z takimi markami jak: Algida, Frugo, Harnaś, Kubuś, Lubella, Tymbark, Wedel. – Życie bywa okrutne i często to, co się robi zawodowo, przesłania pasję. Warto robić to, co się kocha – wyznaje Piotr Kania.
Na ekspozycji zaprezentowano przekrój zainteresowań artysty – rysunki zainspirowane filmem (np. „King Kongiem”), fotografią, architekturą, szkice związane z jego pracą zawodową . – Możemy zobaczyć tu piękne czarno-białe prace, w których jest niesamowite operowanie plamą. To zwłaszcza widać w pracach, gdzie znajdują się ciała ludzkie i zwierzęce. To nietypowa wystawa również ze względu na technikę, bo lawowanie tuszem rzadko kiedy już artyści stosują. Dzisiaj odchodzi się od tradycyjnych technik – wyjaśnia Rzempowska-Skóra. Lawowanie, które stosuje Kania to rodzaj cieniowania, w którym używa się farby jednego koloru, a jej odcień uzależniony jest od stopnia rozcieńczenia z wodą. – Ja w pracach czarno-białych widzę kolor. Czerń i biel ma w sobie taką rozpiętość temperatur, że można to uznać za kolor – tłumaczy artysta.
Kania jest mocno związany ze światem komiksu i gościł już w Bibliotece pod Atlantami z okazji „Tygodnia jak z komiksu”. Na wystawie „Pomiędzy czernią a bielą” poznamy więc i jego komiksową kreskę. – Wychowałem się na nieistniejącym już niestety, ale za sprawą wydawnictwa Egmont ponownie wydawanym, magazynie opowieści rysunkowych „Relax”. To chyba był najlepszy periodyk, jaki w latach 70. i 80 można było kupić. To było polskie okno na świat, bo oprócz rodzimych twórców, byli tam prezentowani twórcy zza żelaznej kurtyny. To zaważyło na moich wyborach w życiu dorosłym – opowiada. Wśród swoich mistrzów wymienia Henryka Chmielewskiego, Janusza Christę, Grzegorza Rosińskiego, Bogusława Polcha.
Alicja Śliwa
Fot. Alicja Śliwa
Dodaj komentarz