Kiedy rozpoczynał się plenerowy spektakl Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu pt. „Łauma, czyli czarownica”, nad amfiteatrem wisiały ołowiane chmury.
Zaskakujące było jednak to, że na premierowy spektakl 1 lipca przybyło bardzo wielu widzów, wszystkie miejsca siedzące były zajęte, wiele osób musiało stać. Publiczność zaopatrzyła się w kaptury, parasole i koce i nie zawahała się ich użyć w chwilach kryzysowych. Na szczęście na dobre lunęło dopiero po zakończeniu przedstawienia. Można mieć nadzieję, że wałbrzyska scena ma nieugiętych zwolenników, a mieszkańcy miasta i okolic nie tacy ciaśni, jak niektórzy z uporem uważają.
To opowieść o ludowych wierzeniach Suwalszczyzny oparta na komiksie „Łauma” Karola „KRL” Kalinowskiego. Opowieść o magii, miłości, wyobraźni, szukaniu swojego miejsca na ziemi, ratowaniu świata. Pokazana przyjaźnie, z humorem, okraszona piosenkami. Taka dla różnych widzów. Bardzo udanie zaprezentowała się w roli chochlika Sara Celler – Jezierska. Aktorka ma tę plastyczną umiejętność wcielania się całą sobą w bardzo odmienne postacie w różnych przedstawieniach, fizycznie i mentalnie jest przekonująca i jako młoda aktywistka ZMS-u w tużpowojennej Polsce czy Krystyna Janda, i jako frywolny duszek z bajań. Bardzo dobrym pomysłem wydaje się wyprowadzenie w letniej aurze teatru w uliczny plener miasta. To jakby teatr i miasto stały się na chwilę tożsame.
Propozycję otwartą teatru dofinansowaną przez prezydenta Wałbrzycha przyjęli mieszkańcy z aprobatą. Spektakl pokazywany był jeszcze trzykrotnie przez dwa weekendy.
Elżbieta Gargała
Fot. użyczone/Bartosz Maz
Dodaj komentarz