Radni uchwalili Gminny Program Rewitalizacji Miasta Wałbrzycha. Jest to pierwszy w Polsce taki dokument, który ma stanowić modelowe rozwiązanie dotyczące rewitalizacji dla innych miast w naszym kraju.
Gmina Wałbrzych jako pierwsza w kraju opracowała kompleksowy dokument, jakim bez wątpienia jest Gminny Program Rewitalizacji (GPR). Wprawdzie Łódź zrobiła to wcześniej, ale tamtejszy program dotyczy rewitalizacji tylko niewielkiej części miasta i nie jest tak szczegółowy jak ten wałbrzyski. Przyjęty 18 października GPR opracowany został przy aktywnym udziale mieszkańców, a także był szeroko konsultowany podczas szeregu debat, warsztatów oraz spotkań z ekspertami, przedstawicielami instytucji publicznych, aktywistami miejskimi, lokalnymi organizacjami pozarządowymi i przedsiębiorcami.
– To ukoronowanie wielu miesięcy pracy – mówi prezydent Roman Szełemej. – Dzięki temu programowi Wałbrzych będzie miał szanse na pozyskiwanie środków na rewitalizację poszczególnych dzielnic. To dokument bardzo obszerny, ale dobrze przemyślany. W naszym mieście mamy spore tempo prac związanych z rewitalizacją, ale czasu mamy niewiele i dlatego nie zamierzamy zwalniać – dodaje.
Nasz program obejmuje sześć podobszarów rewitalizacji: Biały Kamień, Stary Zdrój, Śródmieście, Sobięcin, Nowe Miasto i Podgórze. To dzielnice zamieszkiwane przez niemal 30 % mieszkańców Wałbrzycha. Łączna wartość zgłoszonych do GPR propozycji projektowych opiewa na kwotę ponad 300 mln zł. Do GPR zgłoszono łącznie 302 przedsięwzięcia, z czego 280 to zadania infrastrukturalne, a 22 to działania nieinfrastrukturalne, czyli tzw. „miękkie”.
– W naszym mieście połowa mieszkańców zamieszkuje na terenach zdegradowanych, nadających się do rewitalizacji – tłumaczy Justyna Pichowicz z biura ds. rewitalizacji miasta. – Liczba projektów infrastrukturalnych świadczy o wielkich potrzebach. Część projektów jest już w trakcie realizacji, część zadań będzie wykonana w niedalekiej przyszłości, ale oczywiście wiele z tych projektów dopiero czeka na swoją kolei i środki na ich realizację, które dzięki temu programowi, będzie można uzyskać – podkreśla.
Wałbrzych wraz z Łodzią i Bytomiem, jest objęty rządowym pilotażowym programem dotyczącym rewitalizacji. Mamy wypracować taki model działania, który stanie się inspiracją i wzorcem dla innych miast w naszym kraju. A o tym, że w Wałbrzychu jest co rewitalizować wiedzą również radni. Ryszarda Nowaka najbardziej martwi sytuacja mieszkańców dolnego Sobięcina, czyli tzw. „Palestyny”.- Ludzie żyją w tragicznych warunkach. Tu nie chodzi tylko o złą infrastrukturę, ale także o to, że kapitał ludzki został zdegradowany.
Justyna Pichowicz tłumaczy, że w każdej dzielnicy, która została wytypowana do rewitalizacji, prowadzone są już przedsięwzięcia mające poprawiać systematycznie tę sytuację, a w Sobięcinie te działania to konkretnie: remont szkoły, otwarcie przedszkola, otwarcie ZAZ-u, czy planowany remont ulicy 1 Maja do skrzyżowania z ul. II Armii.
Dzięki temu programowi swoje pięć minut będą miały również wspólnoty mieszkaniowe, których propozycje dotyczące rewitalizacji wielorodzinnych budynków mieszkalnych opiewają na kwotę ponad 45 mln zł. Ujęcie ich w GPR umożliwia wspólnotom ubieganie się o dotację unijną z RPO województwa dolnośląskiego.
– Początkowo programem było zainteresowanych bardzo wiele wspólnot, ale nie wszystkie mają zdolność kredytową, niektóre obawiają się startu w konkursie, który jest punktowany i wygrywają projekty najlepsze – tłumaczy Justyna Pichowicz. – Mimo to uważam, że sporo wspólnot z tego programu skorzysta, co stanie się z korzyścią dla wizerunku miasta – dopowiada.
Prawdopodobnie w połowie przyszłego roku powstanie lista obiektów, które zostaną przeznaczone do rewitalizacji. Justyna Pichowicz uważa, że lata 2017-2018 będą najbardziej intensywne i wtedy tych projektów infrastrukturalnych zostanie zrealizowanych najwięcej. Czy podołają temu wyzwaniu wałbrzyskie firmy budowlane?
– Mam spore wątpliwości. Najlepiej byłoby, gdyby te remonty wykonywały nasze firmy i pieniądze pozostawałyby w naszym mieście, ale w przeszłości już tak było, że trzeba było korzystać z usług firm zewnętrznych – mówi radny Piotr Kwiatkowski.
Fot. (red)
Dodaj komentarz