Aktualności, Polecamy

Renesans Daisy to fakt – to już 5 lat Fundacji

Prezes zarządu wałbrzyskiej Fundacji Księżnej Daisy von Pless, Mateusz Mykytyszyn podsumowuje pięć lat działalności organizacji pozarządowej zajmującej się z dużym sukcesem upowszechnianiem i promocją historii Wałbrzycha.

Wałbrzych, 17.05.2017. Uroczyste nadanie alei w parku książańskim imienia Rodziny Hochbergów. fot. Jacek Zych / FORUM

– Jakie emocje Panu towarzyszą w związku z piątą rocznicą powołania do życia Fundacji Księżnej Daisy von Pless?

– Mam poczucie, że misja naszej organizacji ma sens, że robimy pożyteczne rzeczy dla naszego miasta, jego mieszkańców, naszej spuścizny historycznej i dziedzictwa kulturowego. Działalność kulturalna i edukacyjna, którą prowadzimy przyniosła konkretne rezultaty w postaci książek, wystaw, filmów, happeningów. Jesteśmy wyraźnie i aktywnie obecni w mediach społecznościowych, co sprawia, że grono sympatyków postaci księżnej Daisy i osób w ogóle zainteresowanych historią naszych ziem z kraju i zagranicy stale się powiększa. Automatycznie przekłada się to na zainteresowanie nie tylko Zamkiem Książ, ale także Wałbrzychem i Aglomeracją Wałbrzyską. Wierzę, że przez te ostatnie 5 lat odczarowaliśmy trochę Wałbrzych, że pokazaliśmy jego piękno i wyjątkowe dziedzictwo.

– Jak to wszystko się zaczęło?

– W kuchni naszego przyjaciela, redaktora Polskiego Radia Wrocław i Tygodnika Wałbrzyskiego, świętej pamięci Michała Wyszowskiego. Kończyłem wtedy swoją pracę jako dziennikarz i był to również czas kiedy dużą popularnością cieszył się blog o księżnej Daisy, który prowadziłem. Michał stwierdził wówczas, że warto przekuć to na konkretne działanie, bo potencjał całej historii nie jest wykorzystywany. Michał jest jednym z faktycznych ojców-założycieli naszej organizacji. Wspólnie opracowaliśmy koncepcję Fundacji Księżnej Daisy von Pless. Zainteresowaliśmy nią prezydenta Wałbrzycha, dra Romana Szełemeja, który zachęcił nas do kontynuowania idei i do dziś wspiera nasze działania. Do grona fundatorów udało nam się zaprosić m.in. Zamek Książ w Wałbrzychu i Dolnośląska Agencję Rozwoju Regionalnego. Instytucje te to lojalni partnerzy, którzy wierzą w naszą wspólną misję jaką jest zachowanie materialnego i duchowego dziedzictwa Zamku Książ i Wałbrzycha dla przyszłych pokoleń.

– Co uważa Pan za największy sukces Fundacji?

– To, że są ludzie zainteresowani naszą działalnością, że jest ich coraz więcej i w coraz szerszych kręgach, zarówno w kraju, jak i zagranicą. Nigdy nie zabrakło nam publiczności i sympatyków podczas wydarzeń, które organizujemy. Tworzymy także własną kolekcję archiwaliów

Rok 2013 był szczególny, bo właśnie wtedy przypadała 140 rocznica urodzin Daisy i 70 rocznica jej śmierci w Wałbrzychu. Na wniosek Fundacji radni Sejmiku Województwa Dolnośląskiego przegłosowali jednogłośnie uchwałę o ogłoszeniu roku 2013 Rokiem Księżnej Daisy von Pless na Dolnym Śląsku. Wspólnie z Filharmonią Sudecką zrealizowaliśmy wówczas projekt „Wiosna Muzyczna z księżna Daisy”. W koncertach w Wałbrzychu (m.in. dwukrotnie na Rynku) i Szczawnie-Zdroju uczestniczyła widownia liczona w tysiącach. W tym samym roku wyprodukowaliśmy także film dokumentalny „Tutejsi – od Waldenburga do Wałbrzycha”, który na youtube.com obejrzało już prawie 50 tysięcy widzów. Rok jubileuszowy zakończyliśmy publikacją drugiego, nieznanego wcześniej w Polsce tomu pamiętników księżnej Daisy von Pless pt. „Lepiej przemilczeć”. Jego tłumaczka, zamieszkała na co dzień w Londynie Barbara Borkowy, jest jednym z naszych najpoważniejszych partnerów. Współpracujemy do dziś przy kolejnych projektach. Planujemy tłumaczenie trzeciego tomu pt. „Co przemilczałam”.

– Podobno jest Pan najbardziej dumny z działalności wydawniczej Fundacji?

-To prawda. Naszym ostatnim dzieckiem jest podwójna biografia księżnej Daisy von Pless i księżnej Shelagh Westminster pt. „Siostry” autorstwa Barbary Borkowy. Sprzedaliśmy już pierwszy nakład w twardej oprawie, a 29 czerwca w Miejskim Domu Kultury w Świebodzicach odbędzie się w obecności autorki premiera drugiego wydania w miękkiej okładce. W 2015 roku ukazał się reprint broszury z 1904 roku „Instytucje dla dobra górników Kopalń Książańskich Jego Wysokości Księcia von Pless w Wałbrzychu na Śląsku”. Dzieło socjalne pradziadka Hansa Heinricha XI, zaprezentował obecny szef rodu Hochbergów, wnuk księżnej Daisy i Hansa Heinricha XV, zamieszkały w Monachium książę Bolko von Pless. Jego wysokość regularnie dzieli się z nami informacjami na temat historii rodziny oraz zasobami z familijnych archiwów.

– Bardzo widoczne jest wsparcie rodziny książęcej dla działań Fundacji. Czy ciężko było je uzyskać?

– Obecni Księstwo von Pless, książę Bolko i księżna Mari-Elisabeth, do dawnej siedziby rodowej (Książ należał do rodu od 1509 do 1943 roku) przyjeżdżają regularnie od lat. Ujęło mnie zdanie, które książę Bolko powiedział do jednej dziennikarki w Pszczynie w odpowiedzi na pytanie czy nie czuje się źle odwiedzając rodowe siedziby jedynie jako gość. Stwierdził wówczas, że nie przyjeżdża do Wałbrzycha czy Pszczyny dla starych murów, ale dla polskich przyjaciół. W 2014 Hochbergowie oficjalnie włączyli się w pomoc w promocji działań Fundacji, Książa i jego historii. Książę jest orędownikiem współpracy Wałbrzycha i Pszczyny jako miast partnerskich, do której formalnie doszło w 2014 po podpisaniu stosowanych deklaracji przez włodarzy obu miast. Stało się to z inicjatywy naszej Fundacji. Także na nasze wnioski radni miejscy w 2015 roku uhonorowali księcia Bolko von Pless tytułem honorowego obywatela Wałbrzycha, a w maju tego roku zgodzili się na nazwanie bezimiennej alei w książańskim parku Aleją Rodziny Hochbergów. Tymi skromnymi gestami przywracamy pamięć o zasługach Hochbergów na naszej ziemi.

– Co daje największą satysfakcję w prowadzeniu Fundacji?

– Zwiększające się z roku na rok grono partnerów w projektach, przyjaciół, sympatyków, osób zainteresowanych tym co robimy. Ludzi z kraju i zagranicy, poważnych naukowców i pasjonatów historii, społeczników i urzędników. Współpracujemy z nieocenioną panią Doris Stempowską, szefową Niemieckiego Towarzystwo Społeczno-Kulturalnego w Wałbrzychu, dr Beatą Lejman z Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Wspólnie z tą wybitną historyk sztuki, którą z rozmysłem określam mianem opiekuna naukowego i dobrego ducha Zamku Książ, zorganizowaliśmy w ubiegłym roku międzynarodową konferencję naukową „Pamiętajmy o ogrodach”, dedykowaną w całości trasom, ogrodom, parkowi i wszystkiemu co dotyczy terenów zielonych w Książu, ich historii, ale także przyszłości. Obecnie pracujemy nad odtworzeniem zamkowej biblioteki i archiwum (w wersji cyfrowej i tradycyjnej), które mamy nadzieję będą w przyszłości działały także na rzecz oddziału Muzeum Narodowego we Wrocławiu, który ma powstać w Książu w celu jego dalszej ochrony. Nasi oddani partnerzy to również Biblioteka pod Atlantami, Muzeum Porcelany w Wałbrzychu, Park Wielokulturowy „Stara Kopalnia”, Stado Ogierów w Książu, Towarzystwo Miłośników Świebodzic, Stowarzyszenie „Krynolina” czy Książęca Orkiestra Salonowa pod batutą Jerzego Koska. We współpracy z miejskim biurem rewitalizacji organizujemy spacery historyczne, podczas których mieszkańcy poznają obszary objęte gminnym programem rewitalizacji czyli Stare Miasto, Podgórze, Nowe Miasto, Sobięcin, Białym Kamień i Stary Zdrój. Jesteśmy zachwyceni frekwencją i aktywnością uczestników. Wałbrzyszanie są głodni historii.

– Rewitalizacja to modne od kilku lat słowo. Pan traktuje je śmiertelnie poważnie. Dlaczego?

– Bo kocham to miasto. Bo chcę tu żyć i pracować. Rewitalizacja to nie tylko przywracanie do życia przestrzeni, ale przede wszystkim pobudzanie wśród mieszkańców ducha lokalności, współodpowiedzialności za miejsce w którym żyjemy. Otrzymaliśmy po wojnie ziemię bogatą w zabytki i historię, które nie mają przecież narodowości. Należą do całej ludzkości. Jesteśmy depozytariuszami pozostawionej nam tutaj spuścizny, którą powinniśmy przekazać przyszłym pokoleniom w jak najlepszym stanie. Wałbrzych jest doskonałym miejscem do życia. Entuzjazm mieszkańców podczas spacerów historycznych, świąt poszczególnych ulic czy licznych wydarzeń kulturalnych w Starej Kopalni jest dowodem na to, że rewitalizacja dzieje się tu i teraz.

– Jakieś ma Pan nadzieje, marzenia?

– Nadzieje i marzenia trzeba przekuwać w konkretne działania. Przykładem, że jest to możliwe była nasza kanadyjska wyprawa w marcu 2016 roku po zdjęcia nadwornego kucharza Hochbergów Louisa Hardouina z początku XX wieku. Wspólnie z ówczesnym prezesem Zamku Książ, Krzysztofem Urbańskim i Michałem Wyszowskim, który relacjonował całą sprawę dla Polskiego Radia i był inicjatorem wyjazdu, udaliśmy się w okolice Toronto na zaproszenie Jean Wessel. Wnuczka francuskiego kucharza, którego talent kulinarny oraz oko estety zachwyciły Daisy i Hansa Heinricha XV przekazała Zamkowi Książ prawo do ponad 2000 zdjęć, które jej dziadek wykonywał podczas swojego pobytu w Książu w latach 1909-1932.

– Wystawa otwarta w obecności Jean Wessel w lutym tego roku cieszy się dużą popularnością. Jaką odegrał Pan rolę w jej przygotowaniu?

– Miałem zaszczyt być jednym z kuratorów wystawy „Książ od kuchni w obiektywie nadwornego kucharza Hochbergów Louisa Hardouina”, której pokłosiem jest wyjątkowy album o tym samym tytule wydany po polsku, angielsku i niemiecku pod redakcją dr Beaty Lejman. W ubiegłym tygodniu obejrzał ją David Hardouin, wnuk Louisa, który przyjechał do Polski z trzema córkami po raz pierwszy w życiu. Dzięki zdjęciom jego dziadka możliwa będzie pełna restauracja książańskich wnętrz, która przywróci im splendor z czasu Hochbergów. Podczas spotkania promocyjnego albumu „Książ od kuchni w obiektywie nadwornego kucharza Hochbergów Louisa Hardouina” David Hardouin przekazał na ręce prezydenta Wałbrzycha dra Romana Szełemeja grawerowaną w języku francuskim, srebrną papierośnicę. Jego dziadek otrzymał ją na Boże Narodzenie w Książu w 1932 roku z rąk księżnej Clothilde von Pless, matki obecnego szefa rodu Hochbergów, księcia Bolko von Pless. Z Książa cacko to ozdobione m.in. herbem książęcym wyjechało przez Londyn do Nowego Jorku, Toronto i Vancouver, aby w końcu po 85 latach wrócić do Książa, gdzie będzie eksponowane na wystawie zdjęć jej pierwszego właściciela.

A wracając do spełnionych marzeń, powiem tak. Jeżeli 12 czerwca tego roku rodzi się w Wałbrzychu malutka Daisy, która swoje imię otrzymała na cześć księżnej, to czy możemy mieć jakieś wątpliwości, że mieszkańcy naszej ziemi coraz lepiej znają i szanują jej historię. Renesans Daisy to fakt. Jeżeli Fundacja choć trochę się do niego przyczyniła, to bardzo mnie to cieszy.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Tomasz Piasecki

Fot. użyczone/Fundacja Księżnej Daisy von Pless/Jacek Zych

12 lipca 2017

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cheap prom dresses, cartier love bracelet replica uk, Christian Louboutin Replica, christian louboutin replica, hermes bracelet replica, cartier love bracelet replica cartier love bracelet replica