Aktualności

Szczawno w sercu

Peter Scholz urodził się w Bad Salzbrunn w 1944 roku. Wyjechał do NRD już ze Szczawna Zdroju, w wieku 13 lat, w 1957 roku. Jego ojciec prawie całe życie pracował na kopalni „Fuchs”, która w Polsce nazywała się już „Thorez”. Szczawieńskiego autochtona spotkaliśmy przez zupełny przypadek.

 

To druga wizyta Petera Scholza w Szczawnie Zdroju. Podobnie jak poprzednim razem przyjechał do szczawieńskich wód, aby podreperować zdrowie, na kurację. Tutejsze wody są najlepsze i działają cuda. Babcia i mama zawsze mu to powtarzały.

Ile lat Pan Szczawna nie widział? Ile czas minęło od wyjazdu do powrotu w rodzinne strony?
– Minęło 35 lat. Zmieniło się bardzo dużo. Jedne rzeczy na lepsze, inne na gorzej.
Co jest w Szczawnie lepszego?
– Cieszy to, że Park Zdrojowy jest zadbany i pięknie utrzymany. Widziałem na zdjęciach, bo śledzę to co się dzieje w Szczawnie, że Pijalnia Wód się spaliła. Teraz przyjeżdżam i widzę, że jest odbudowana i wygląda jak nowa. To znaczy, że los Szczawna leży ludziom na sercu. Miejscowość jest przyjazna kuracjuszom. Dobrze się tu czują.
A co się Panu nie podoba?
– Na Szczawno nie będę narzekał, bo to dom rodzinny, ale nie podoba mi się Piaskowa Góra. Za moich czasów było tam pole, gospodarstwa ciągnęły się aż do Szczawienka. Mieli krowy, ziemię, a teraz taka betonowa wieś tam jest, jak w NRD.
Cała Pana rodzina pochodzi ze Szczawna i Wałbrzycha?
– Tak. Rodzice, dziadkowie, pradziadkowie wszyscy byli z tych okolic. Miałem tu masę ciotek, wujków i kuzynów. Mój wujek mieszkał tu zaraz, jak się wjeżdża do Szczawna z Białego Kamienia, naprzeciwko tego sklepu „Biedronka”. Ciągle stoi ten jego mały domek.
Kiedy Pan wyjeżdżał jako 13-latek, dużo było łez?
– Oj tak, ale co było robić. Musieliśmy wyjechać. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to nieuniknione, bo ojciec nie był już potrzebny na kopalni. Niemieccy fachowcy wyszkolili już swoich polskich następców. Pamiętam jak umarł Bierut w Moskwie, a potem był Gomułka i to on nas „wypuścił” z Polski. Chodziłem jednak do polskiej szkoły i dlatego znam ten język. Wiele mam cudownych wspomnień związanych ze Szczawnem i z Książem. Pamiętam jak biegaliśmy pustymi, zamkowymi salami, a przed samym zamkiem była wielka dziura przed którą wszyscy nas przestrzegali.
Czy towarzyszy Panu wzruszenie, kiedy przyjeżdża do Szczawna? Czy czuje Pan, że to powrót do domu?
– Wzruszenie oczywiście jest, ale nie mam poczucia, ze wracam do domu. To już nie jest mój dom. A może jest? Sam już nie wiem… Wyjechaliśmy bardzo dawno temu, bo w 1957 roku. Osiedliliśmy się w Zwickau w Saksonii. Tam też były kopalnie. Dlatego tam zamieszkaliśmy. To było wtedy NRD.
Ciągnie Pana jednak do Szczawna. Przywiózł Pan tu kiedyś już swoja rodzinne?
– Byłem w Szczawnie Zdrój   z żoną oraz z córką i zięciem, ale tylko przez dwa dni. Dużo tu teraz hotelików, pensjonacików i pokoi do wynajęcia. Mieszkaliśmy przy ul. Kasztanowej.
Czy rozważyłby Pan powrót do Szczawna na stałe?
– Wracał na pewno będę, ale nigdy tu już nie zamieszkam. To utracona kraina mojego dzieciństwa, ale mój dom i życie jest w Zwickau. To tam przez całe życie pracowałem jako hydraulik. Zajmowałem się instalacjami cieplnymi i gazowymi. Teraz jestem na emeryturze. Tu mi strzyka, tam mnie boli. Przyjadę, bo ta słona woda, działa tu cuda.

25 grudnia 2011

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cheap prom dresses, cartier love bracelet replica uk, Christian Louboutin Replica, christian louboutin replica, hermes bracelet replica, cartier love bracelet replica cartier love bracelet replica