Zakończyły się mistrzostwa Europy w curlingu rozgrywane w Glasgow, w których męska reprezentacja Polski uzyskała najlepszy wynik w historii startów w tej imprezie. Biało-czerwoni zajęli 5 miejsce w dywizji B, a spory udział w tym sukcesie miał wałbrzyszanin, Bartosz Łobaza (na zdjęciu drugi z lewej).
W męskich rozgrywkach dywizji B ME, będącej zapleczem dywizji A (najlepszych 10 zespołów Starego Kontynentu), rywalizowało 16 drużyn podzielonych na dwie grupy. Biało-czerwoni wygrali 5 spotkań (7-5 ze Słowenią, 5-4 po dogrywce z Estonią, 8-3 z Anglią, 6-3 z Belgią oraz 7-5 z Węgrami – baraż o wejście do TOP 6 i mecz ćwierćfinałowy dywizji B), natomiast cztery razy schodzi z lodu pokonani (2-11 z Holandią – późniejszymi zwycięzcami, 8-9 z Łotwą, 5-6 z Węgrami oraz 4-8 z Izraelem w ćwierćfinale).
Warto przypomnieć, że drużyna w poprzednim starcie w ME w 2014 zanotowała 3 zwycięstwa i 4 porażki. Ostatecznie, w Szkocji, męska reprezentacja Polski wywalczyła 15 miejsce w końcowej klasyfikacji czempionatu i 5 miejsce w dywizji B (wspólnie z Łotwą). Mogło być jeszcze lepiej, bowiem Polacy mieli olbrzymią szanse na awans do dywizji A i przyszłoroczną rywalizację w gronie najlepszych.
-Trzeba przyznać że przygotowania do czempionatu nie były dla nas łatwe. Podczas przerwy dwóch zawodników zostało dumnymi ojcami, pojawiające się problemy rodzinne u innych tuż przed samym wyjazdem też nie pomogły, zaś najgorsza okazała się kontuzja kapitana. Przeciążeniowe złamanie stopy wykluczyło go z ostatniego półtoramiesięcznego okresu przygotowawczego przed zawodami. Jadąc na mistrzostwa nie wiedzieliśmy czego się spodziewać i czy kontuzja została wyleczona na tyle by umożliwić bezproblemową grę – podsumowuje całą sytuację Bartosz Łobaza, wałbrzyszanin w składzie reprezentacji Polski.
Fot. użyczone
Dodaj komentarz