Znów wygrali, ponownie nie stracili gola, a… w klubowej kasie pustki. Górnik PWSZ pokonał MKS Kluczbork 2:0 i nie przestaje zadziwiać kibiców w Wałbrzychu. Co z tego, skoro drużyna boryka się z coraz większymi kłopotami finansowymi i czuje się pozostawiona sama sobie.
Piłkarze dali wyraz swej dezaprobaty tuż po rozpoczęciu ligowego meczu z Kluczborkiem, gdy ustawili się w półkolu na środku boiska. Rywal w tym czasie rozgrywał piłkę na swojej połowie, wiedząc, aby nie atakować, bo Górnicy protestują w ten sposób przeciwko złej sytuacji w ich klubie. Zespół od początku rundy gra bez premii za zdobywane punkty, a także z niepewnością o swój przyszły los. Nie wiadomo bowiem, co czeka klub w przyszłym sezonie. Nie ma nawet pewności, że drużyna przystąpi do rozgrywek, bo w klubowej kasie pustki.
Po kilkunastu sekundach protestu spotkanie rozpoczęło się na dobre, ale pierwsze pół godziny gry było niemrawe w wykonaniu obu drużyn. Po naszej stronie szczęścia próbowali jedynie Marcin Orłowski (uderzał z dystansu) i Roman Maciejak (próbował główkować w polu karnym). Goście oddali tylko jeden strzał, ale Wojciech Hober nie zaskoczył dobrze ustawionego Damiana Jaroszewskiego. W 40 min po przejęciu piłki w środku pola Daniel Zinke podał po ziemie do Maciejaka, któremu w ostatniej chwili przy strzale przeszkodzili obrońcy Kluczborka. Za chwilę groźne uderzenie w kierunku bramki Jaroszewskiego posłał Krzysztof Kaczmarek, ale golkiper Górnika był na posterunku. W 43 min biało-niebiescy zdobyli w końcu prowadzenie. Rzut wolny wykonywał Marcin Morawski, który podał płasko po ziemie do Zinke. Czech zgrał futbolówkę w pole bramkowe, gdzie nogę przyłożył Michał Łaski, ale trafił tylko w słupek. Piłka następnie trafiła w nogę Marcina Dymkowskiego i wpadła do siatki.
Po zmianie stron wałbrzyszanie szybko trafili drugi raz do siatki rywali. Po kontrataku Jan Rytko dośrodkował idealnie na głowę Orłowskiego, który z najbliższej odległości zdobył drugiego gola. Później nasi kilkukrotnie szukali szans w kontratakach, ale albo brakowało im zimnej krwi w rozegraniu piłki, albo na drodze stawał dobrze ustawiający się w bramce MKS-u Mateusz Abramowicz. Także goście mieli swoje okazje, by zmienić rezultat. W 79 min na dośrodkowanie z prawej strony zdecydował się Rafał Niziołek. Z centry wyszedł strzał, który o mało nie zaskoczył Jaroszewskiego. W 81 min za brutalny faul czerwoną kartkę ujrzał Roman Maciejak i wtedy przewaga Kluczborka stała się bardzo wyraźna. Przyjezdni najlepsza okazję do zdobycia honorowego gola zmarnowali w doliczonym czasie gry. Z lewej strony podawał Adrian Pajączkowski, a z około 10 m strzelał nie atakowany przez nikogo Adam Deja, ale na szczęście dla naszych wysoko nad poprzeczką.
Górnik PWSZ Wałbrzych – MKS Kluczbork 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Dymkowski (43 – samobójcza), 2:0 Orłowski (53)
Górnik: Jaroszewski – G. Michalak, Wojtarowicz, Łaski, Sawicki, Rytko (8 Orzech), Wepa (82 Fojna), Morawski, Maciejak, Zinke (79 Radziemski), Orłowski (86 Moszyk).
Kluczbork: Abramowicz – Orłowicz, Dymkowski, Ganowicz, Glanowski, Kaczmarek, Niziołek, Hober, Swędrowski (61 Deja), Pajączkowski, Burski (63 Ekwueme).
Czerwona kartka: Maciejak (81 – za faul)
Żółte kartki: Zinke – Dymkowski, Glanowski
Sędziował: Marcin Muszyński (Łódź)
Widzów: 500
Dodaj komentarz