Aktualności

Z Wałbrzycha do Wałbrzycha przez… Bydgoszcz

 

 

Ile mogą iść przekazem pocztowym pieniądze wysłane z Wałbrzycha do Wałbrzycha? Okazuje się, że blisko miesiąc, tym bardziej, że po drodze zahaczają o… Bydgoszcz.

 

 

 

 

Jan Szpilka z Wałbrzycha wysłał koledze mieszkającemu w Wałbrzychu, za pośrednictwem poczty pewną sumę pieniędzy. Formalności dopełnił 18 lipca br. na poczcie na Piaskowej Górze. Za wykonaną czynność poczta pobrała od niego opłatę w wysokości 15 zł 20 zł gr.

Zależało mi na czasie, a poruszam się o lasce, dlatego wybrałem się na pocztę – podkreśla starszy pan. Po czterech, czy pięciu dniach kolega zadzwonił do mnie i poinformował, że wprawdzie był u niego listonosz, ale on tych pieniędzy nie chce i zrezygnował z ich przyjęcia, a ciężką pracę, jaką wykonał na moją rzecz, wykonał charytatywnie. Można i tak się pięknie zachować – mówi pan Jan – i nie mam o to pretensji do znajomego!

Naturalną koleją rzeczy wydaje się w takim wypadku to, że pieniądze wrócą do nadawcy. Tymczasem minął tydzień i drugi, a przekazu zwrotnego zainteresowany się nie doczekał. Zaniepokojony tym faktem Jan Szpilka udał się 9 sierpnia na Pocztę Główną w Wałbrzychu z zapytaniem, gdzie są wysłane przez niego pieniądze, które mają do niego powrócić? Odczekał przy tym swoje w kolejce do okienka, co w jego wypadku wcale łatwe nie było! I tu zaczął się problem, bo pani z okienka najpierw nie bardzo wiedziała, co z tą reklamacją począć, aż w końcu udała się na piętro, po pomoc. Wróciła stamtąd po 10 minutach oznajmiając petentowi, że póki co zwrotu pieniędzy nie otrzyma, bo te są teraz w… Bydgoszczy. Dopiero jak stamtąd powrócą dostarczy mu je listonosz pod adres domowy. Na pytanie pana Jana, co ma Bydgoszcz do jego pieniędzy z Wałbrzycha, otrzymał wyjaśnienie, że takie są procedury i ma czekać!

Jestem przerażony niekompetencją Poczty Polskiej i lekceważeniem mnie jako klienta. W dobie elektroniki takie problemy powinny być załatwiane natychmiast i od ręki. Poczta pobrała za to ode mnie niebagatelną opłatę. W końcu to moje pieniądze, a skoro wskazany przeze mnie odbiorca odmówił przyjęcia przekazu, to czy aż prawie miesiąc moje pieniądze muszą błąkać się po kraju, jak jakiś rozbitek na oceanie? Co to za procedura, że przekaz wysłany z Wałbrzycha z jednej dzielnicy do drugiej – na odległość niespełna półtora kilometra – odbywa się przez Bydgoszcz? To jakiś absurd! Czy poczta polska jest tak biedna, że postanowiła dorobić o się na odsetkach z moich pieniędzy, skoro to tak długo trwa? Jestem pewien, że jak listonosz nie zastanie mnie w domu, bo przecież nie mam obowiązku w nim przebywać od rana do wieczora – znów w perspektywie mam wycieczkę na tę samą pocztę – mówi zdenerwowany Jan Szpilka.

Nasz czytelnik nie kryje też zdziwienia z tego powodu, że na Poczcie Głównej w Wałbrzychu nie ma wydzielonego okienka, przy którym petent może dokonać reklamacji.

– Czy wszyscy oczekujący w kolejce mają muszą mieć wątpliwy obowiązek wysłuchiwania tego wszystkiego, co dotyczyło mojej sprawy? – pyta.

Tymczasem, jak poinformowali nas pracownicy poczty, nie przekroczyli oni zapisów prawa pocztowego.

Jeżeli przekaz jest w doręczeniu, to odbiorca ma na jego podjecie 14 dni od dnia dostarczenia pierwszego awizo – usłyszeliśmy. Dopiero po upływie tego terminu możliwy jest zwrot przekazu nadawcy! Być może odbiorca nie zaznaczył jednoznacznie, że nie podejmie przekazu i czekał, a awizo otrzymywał. Poczta nie mogła się inaczej zachować, jak czekać 14 dni, bo tak nakazują zapisy prawa pocztowego. W piątek 10 sierpnia pieniądze wróciły już do nadawcy. Urząd pocztowy nie widzi błędu po swojej stronie

 

Fot. Ryszard Wyszyński

14 sierpnia 2012

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cheap prom dresses, cartier love bracelet replica uk, Christian Louboutin Replica, christian louboutin replica, hermes bracelet replica, cartier love bracelet replica cartier love bracelet replica