Polecamy, Sport

Zęby bolały, gdy się na to patrzyło

Malkontenci powiedzą o meczu Górnika Trans.eu z Elektrobudem-Investment ZB Pruszków – słabe spotkanie dwóch przeciętnych drużyn. Zagorzali kibice biało-niebieskich odpowiedzą – liczy się bilans, a ten po 7 kolejkach mamy 4-3. Faktem jest, że wałbrzyszanie po olbrzymich męczarniach pokonali ekipę spod Warszawy, a o stylu za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał.

Zespół Marcina Radomskiego w drugim meczu z rzędu na własnym parkiecie rzucił tylko 62 oczka. W 7 dotychczasowych kolejkach biało-niebiescy zaledwie raz złamali granicę 80 zdobytych punktów. Było to w inauguracyjnym starciu z Pogonią Prudnik. Widać, że szkoleniowiec Górnika Trans.eu duży nacisk kładzie na defensywę, ale skuteczność należy jak najszybciej poprawić, bo z lepszymi zespołami zdobycie nieco ponad 60 pkt nie da wygranej.

W meczu wałbrzyszan z Elektrobudem-Investment ZB koszykarze obu zespołów mieli ogromne kłopoty ze skutecznością. Przed przerwą gospodarze trafili tylko raz na 11 prób z dystansu (9,1 proc.), a ogólnie w rzutach z gry nie przekroczyli 30 proc. Sytuację ratował Piotr Niedźwiedzki, który robił różnicę pod koszem. Już do przerwy nasz center miał na koncie double-double (11 pkt i 12 zb.), a po zmianie stron te statystyki jeszcze poprawił (18 pkt i 19 zb.). Opieranie gry w ofensywie wyłącznie na Niedźwiedzkim jest jednak mocno ryzykowne. Poza tym w wielu sytuacjach po prostu nie ma mu kto dostarczyć piłki pod kosz. W roli rozgrywającego znów nie poradził sobie Krzysztof Spała. Zresztą z prowadzeniem gry mamy cały czas duże problemy. Wciąż za mało w ofensywie dają drużynie Marcin Wróbel i Jakub Der. Rafał Glapiński ma jedynie przebłyski dobrej gry, a Tomasz Krzywdziński nawet w wydawałoby się prostych sytuacjach nie trafia do kosza nawet spod obręczy.

W starciu z Pruszkowem te mankamenty w ataku były aż nadto widoczne. Zaczęło się od 0:5, ale później podopieczni Marcina Radomskiego opanowali sytuację, wyszli na prowadzenie 7:5 i z minimalną przewagą zakończyli pierwszą kwartę. W drugiej ćwiartce oglądaliśmy niemiłosierne męczarnie obu ekip w ataku. Dobrze, że biało-niebiescy dominowali pod tablicami (w całym pojedynku zebrali 43 piłki, przy ledwie 26 zbiórkach rywali), co pozwoliło im zejść do szatni z korzystnym rezultatem (27:24). Ilość punktów zdobytych w ciągu 20 min przez obie ekipy może jednak budzić zdziwienie.

Po zmianie stron wciąż minimalnie lepsi byli Górnicy, ale na parkiecie nie oglądaliśmy żadnych koszykarskich fajerwerków, jedynie ligową młóckę. Grano niemal punkt za punkt, a żadnej z ekip nie udawało się zbudować choćby kilkupunktowej przewagi. Dopiero w czwartej odsłonie podopieczni Marcina Radomskiego wrzucili wyższy bieg. Od stanu 46:47 w krótkim czasie biało-niebiescy wyszli na prowadzenie 57:47, wygrywając ten fragment meczu 11:0! W tym czasie 5 oczek uzbierał Hubert Kruszczyński (raz trafił zza linii 6,75 m), a gwoździa wbił rywalom nasz kapitan, Rafał Glapiński, który rozsierdzony przez gości (scysja z Michałem Kierlewiczem zakończona faulem niesportowym dla koszykarza z Pruszkowa) przymierzył celnie zza łuku i w 37 min mieliśmy 10 pkt przewagi. Tego już nie można było wypuścić z rąk. Wałbrzyszanie triumfowali i zanotowali czwarte zwycięstwo w obecnym sezonie.

Martwią jednak wciąż trzy rzeczy – kłopoty ze skutecznością, mała liczba zdobywanych punktów i zbyt duża ilość strat, których przeciwko pruszkowianom popełniliśmy aż 19.

Górnik Trans.eu Wałbrzych – Elektrobud-Investment ZB Pruszków 62:51 (13:12, 14:12, 18:18, 17:9)

Górnik Trans.eu: Niedźwiedzki 19, Glapiński 15, Durski 9, Krzywdziński 7, Kruszczyński 7, Wróbel 4, Spała 1, Der 0, Ratajczak 0.

Fot. (ben)

3 listopada 2018

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cheap prom dresses, cartier love bracelet replica uk, Christian Louboutin Replica, christian louboutin replica, hermes bracelet replica, cartier love bracelet replica cartier love bracelet replica