Na Górnika warto chodzić! Bo to gwarancja wielkich emocji. Wałbrzyszanie, mimo że w meczu z Kluczborkiem przez pół godziny grali w osłabieniu, to i tak zdołali wygrać. Zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry zdobył Marcin Morawski strzałem z rzutu wolnego.   

 

 

Gospodarze fatalnie rozpoczęli sobotnią potyczkę. W 4 min w niegroźnej sytuacji Michał Łaski zbyt krótko podał piłkę głową do Damiana Jaroszewskiego. Na to tylko czekał Piotr Burski, który przejął futbolówkę, minął bramkarza Górnika i po chwili został przez niego sfaulowany. Arbiter, Tomasz Zieliński nie miał wątpliwości – rzut karny dla przyjezdnych. „Jedenastkę” wykonywał Łukasz Ganowicz i… miał sporo szczęścia. Po jego strzale piłka odbiła się od słupka, następnie od pleców Jaroszewskiego i dopiero wpadła do siatki.

W 8 min goście mogli podwyższyć. Do piłki wrzucanej z prawej strony nie zdążył jednak Rafał Niziołek. W odpowiedzi po centrze z rzutu rożnego główkował Marek Wojtarowicz, ale nieczysto uderzył futbolówkę głową i ta przeleciała nad poprzeczką. Kilka minut później szczęście dopisało Mateuszowi Abramowiczowi. Silnie bita piłka przez Morawskiego sprawiła wiele kłopotów bramkarzowi gości, który najpierw sparował ją na poprzeczkę, a dopiero później złapał.

W 22 min coraz śmielej atakujący Górnicy przeprowadzili skuteczną akcję. Najpierw Dominik Radziemski przedarł się środkiem pola i zagrał na prawe skrzydło do Adriana Moszyka. Ten podał do pozostawionego bez opieki Daniela Zinke, ale fatalny błąd w tej sytuacji popełnił Wojciech Bzdęga, który nie przeciął lotu piłki. Zinke doskonale złożył się do strzału i wolejem doprowadził do wyrównania. W 24 min ten sam zawodnik mógł wyprowadzić Górników na prowadzenie. Będąc w sytuacji sam na sam z Abramowiczem Zinke minął bramkarza gości i gdy wydawało się, że trafi do siatki MKS-u, wyciągnięty jak struna golkiper przyjezdnych w ostatniej chwili sparował strzał na rzut rożny. W 38 min piłka po strzale Morawskiego z rzutu wolnego otarła się o mur gości i trafiła pod nogi Moszyka. Jego uderzenie z 5 m zablokowali jednak obrońcy MKS-u. W odpowiedzi doskonałej szansy na zdobycie gola nie wykorzystali przyjezdni. Wyszli oni do kontrataku 3 na 1. Wojciech Hober podał do Tomasza Swędrowskiego, ale ten przegrał pojedynek oko w oko z Jaroszewskim.

Druga połowa była już dużo słabszym widowiskiem. Jeszcze w 47 min po strzale z rzutu wolnego Morawskiego piłka o pół metra minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki MKS-u. Później z boiska wiało nudą. W 61 min drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartę ujrzał Tomasz Wepa. Od tej chwili zarysowała się przewaga gości, którzy jednak mieli spore problemy ze stworzenie stuprocentowej sytuacji do zdobycia gola. Najlepszej okazji do wygrania tego meczu goście z Kluczborka nie wykorzystali w 88 min. Przed szansą stanął Adam Deja, ale jego kąśliwe uderzenie z 10 m w pięknym stylu wybronił Jaroszewski.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, już po upływie regulaminowego czasu gry, goście w głupi sposób sfaulowali tuż przed swoim polem karnym Daniela Zinke. Na to tylko czekał Morawski. Uderzył technicznie i bardzo precyzyjnie z wolnego, a piłka ku rozpaczy piłkarzy gości wpadła do siatki. Szał radości w szeregach Górników, którzy zaliczyli pierwsze w tym sezonie zwycięstwo.    

Górnik Wałbrzych – MKS Kluczbork 2:1 (1:1)

Bramki: 0:1 Ganowicz (4 – karny), 1:1 Zinke (22), 2:1 Morawski (90+1)

Górnik: Jaroszewski – Orzech, Wojtarowicz (66 Zieliński), Łaski (46 Sawicki), D. Michalak, Radziemski, G. Michalak (75 Chajewski), Wepa, Morawski, Moszyk, Zinke.  

Kluczbork: Abramowicz – Niziołek, Sudoł, Burski, Orłowicz, Jurga (70 Kojder), Hober (84 Kumiec), Swędrowski, Ganowicz, Bzdęga (25 Gierak), Deja.

Czerwona kartka: Wepa (Górnik, za drugą żółtą)

Żółte kartki: Jaroszewski, Wojtarowicz, Łaski, Wepa, Chajewski oraz Abramowicz, Bzdęga, Deja, Kumiec

Sędziował: Tomasz Zieliński (Wielkopolski ZPN)

Widzów: 700

Fot. Krzysztof Kołowicz