Jan Ś., który po pijanemu złamał życie dwójce nastolatków, podczas pierwszej rozprawy przed sądem nie krył żalu. Mężczyzna okaleczył dwoje nastolatków. Po pijaku potracił ich na pasach w Świdnicy. Oskarżony stanął przed sądem ze łzami w oczach. Płakała też rodzina jego i jego ofiar.

 

 

Przed Sądem Rejonowym w Świdnicy ruszył proces 63-letniego Jana Ś., który w listopadzie ubiegłego roku na przejściu dla pieszych potrącił samochodem dwójkę nastolatków. Dzieci prawidłowo przechodziły przez jezdnię, ale zamroczony alkoholem mężczyzna nie zauważył ich. Potem odjechał, wysiadł z auta i chciał uciekać. Złapał go jeden ze świadków, w którego samochód Ś. wcześniej uderzył. Ofiary wypadku wciąż przechodzą rehabilitację. Olga dopiero niedawno stanęła na własnych nogach. Przeszła dwie skomplikowane operacje. Ma poważne obrażenia mózgu. Zupełnie straciła węch, być może dojdzie do zmiany osobowości. Miała zgruchotaną miednicę. Prawdopodobnie nigdy nie będzie mogła naturalnie rodzić. O rok starszy Bartek największe kłopoty ma z lewym kolanem. Do wypadku grał w piłkę w Polonii Świdnica. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek wróci na boisko.

Sprawcy zdarzenia, który zbulwersował opinię publiczną w mieście, grozi teraz do 12 lat więzienia. Prokuratura postawiła mu aż trzy zarzuty: jazdy pod wpływem alkoholu (miał 1,8 promila), spowodowania wypadku komunikacyjnego w formie kwalifikowanej i ucieczki z miejsca zdarzenia oraz nieudzielenia pomocy poszkodowanym. Jan Ś. w dużej części przyznał się do winy.

Na pierwszym posiedzeniu sąd, oprócz Jana Ś., przesłuchał także świadków zdarzenia oraz rodziców rannych w wypadku dzieci. Na sali była także żona Jana Ś. i młodsza z córek (starsza to znana sportsmenka). Często lały się łzy, także rodziców pokrzywdzonych dzieci. Największe wrażenie na zgromadzonych wywołała długa lista obrażeń, jakie poniosła 14-letnia Olga. – Jest mi bardzo żal tego, co zrobiłem. Nie chciałem. Bardzo chciałbym, żeby te dzieci szybko doszły do zdrowia – mówił Ś.

 

Fot. Wiktor Bąkiewicz