Kultura

Lubię wszystko, co robię

 

Tadeusz Rupociński to człowiek-orkiestra: był filharmonikiem – gra na oboju, 40 lat uczył w szkole muzycznej, naprawia stare instrumenty, wędruje po górach, fotografuje. W miniony piątek, 5 października w dniu 80. urodzin odbyło się w Wałbrzyskim Ośrodku Kultury Jubileuszowe Spotkanie z udziałem znakomitych gości.

 

|Rozmawia Elżbieta Gargała

Z Jubilatem spotykam się w Kawiarni „Pod Pretekstem”, gdzie do końca października oglądać można wystawę jego fotograficzną pt. „Za Oślą Bramą”.

Jubileusz w gronie przyjaciół i znakomitych gości to miłe wydarzenie, prawda?

– To był najszczęśliwszy dzień dla mnie. Nie zabiegałem o to, rozdmuchali – Alek i Basia Ziółkowscy, przyjaciele z PTTK. We wrześniu otwarta została wystawa tutaj, myślałem, że po cichu przejdzie jubileusz. Chcę podziękować tym, co przyszli i tym, co nie mogli, bo to był dla mnie ogromny prezent. Nie mogłem mówić ze wzruszenia, a jeszcze jak wnuczka zagrała na skrzypcach, zupełnie ścisnęło mi gardło.

Skąd Pan czerpie tematy do zdjęć?

– Lubię ten gatunek – zdjęcia czarno-białe. Robię je aparatem średniego formatu na kliszy. Cyfrowego też używam, ale uważam, że patrząc na fotografię czarno-białą człowiek resztę musi sobie domyślić, ma moment do zastanowienia. Taki temat wybrałem, bo do Książa wszyscy chodzą, a ja poszedłem za Oślą Bramę…

A zamek pozostaje w domyśle…

– No właśnie.

A inne tematy?

– To głównie przyroda, drzewa szczególnie. Nie te ładne, ale stare, zmurszałe. Przyroda to moje hobby. Kwiaty, czekam aż kwiat się rozwinie i już go mam. Sadzę po to, by to obserwować.

Czy fotografowanie to odkrycie ostatnich lat?

– Nie. Zawsze marzyłem o aparacie. Jak pierwszy miałem, myślałem, że mam wszystko. Potem zawsze mi czegoś brakowało. Tylko śpię bez aparatu.

Ale jest Pan muzykiem.

– Uczyłem w szkole muzycznej przez 40 lat, bardzo lubiłem uczyć. Lubię wszystko, co robię. Jak kopię ogródek, to lubię kopać. Jak maluję pokój, lubię malować. Jak naprawiam instrumenty, tyle serca w to wkładam, czekam aż instrument się odezwie, że szkoda mi go oddać! Od uczniów musiałem się opędzać. Uczyłem z sercem, więc mnie lubili. Wszyscy moi uczniowie dostali się na studia. Do średniej szkoły muzycznej zgłosiłem się od razu na II rok. Kiedy jeszcze się uczyłem, dostałem propozycję do Filharmonii Wrocławskiej. Pierwszy utwór, jaki tam zagrałem, to była Pietruszka Strawińskiego. To bardzo trudny utwór, dzisiaj bym do tego nie siadł! Grałem we Wrocławiu 7 lat, jednocześnie uczyłem w Wałbrzychu w szkole muzycznej, grałem w orkiestrze w Wałbrzychu, w orkiestrze w Szczawnie. Po powrocie z Wrocławia grałem w Filharmonii Sudeckiej nie przerywając wszystkich pozostałych zajęć. Był taki czas, że dawaliśmy 50 koncertów miesięcznie. A przecież miałem dom! Żona, Barbara, też pracowała w szkole muzycznej i miała mnóstwo obowiązków. Na świat przyszło jedno dziecko, potem drugie dziecko… Żona zawsze wspierała mnie w moich pasjach przez to, że nie przeszkadzała mi w ich realizacji.

Wiem, że gromadzi Pan dokumenty i zdjęcia ze zdarzeń muzycznych.

– Miałem wszystkie dokumenty i zdjęcia. Jak powstała Filharmonia Sudecka, użyczyłem worek dokumentów dla pewnej doktorantki. Sprzątaczka uznała, że to makulatura i dała palaczowi do pieca. Był tam afisz pierwszego koncertu Filharmonii Sudeckiej z podpisami wszystkich muzyków – też poszło do nieba.

Był Pan wśród założycieli Filharmonii Sudeckiej.

– Alek Czajkowski – wiolonczelista, Karol Grzejszczyk – prezes Towarzystwa im. H. Wieniawskiego i ja tworzyliśmy orkiestrę, która cały czas grała. Rozesłaliśmy wici w Polskę, że nie mamy dyrektora. Józef Wiłkomirski przyjechał. Ta orkiestra była początkiem filharmonii.

Potem doszła pasja turystyczna.

– Byłem znakarzem na szlaku między Grzędami a Jedliną. Dwa razy w roku musiałem przejść ten szlak. Jak to się skończyło, brakowało mi wędrowania. Wciągnęli mnie do Klubu Wędrowców przy PTTK. Heniu Boratyński był prezesem, ja byłem wickiem. To był mój największy przyjaciel. Potem jeszcze fora fotografii turystyczno-krajoznawczej, wystawy i dostałem srebrną odznakę fotograficzną.

Milczeniem pomińmy Pańską pasję robienia przetworów, rzeźbienie, organizację przestrzeni domu i jego otoczenia. Życzymy zdrowia i tej niebywałej energii na wiele kolejnych lat!

Elżbieta Gargała

 

fot. Użyczone

21 października 2012

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cheap prom dresses, cartier love bracelet replica uk, Christian Louboutin Replica, christian louboutin replica, hermes bracelet replica, cartier love bracelet replica cartier love bracelet replica