Były senator, słynny na całą Polskę z „taśm Ludwiczuka” chce znowu działać w Platformie Obywatelskiej. Z partią musiał pożegnać się 2 lata temu.

 

 

W grudniu 2010 roku światło dzienne ujrzał zapis rozmowy ówczesnego senatora Platformy Obywatelskiej, Romana Ludwiczuka z radnym Longinem Rosiakiem. Panowie w niewybrednych słowach omawiali szczegóły lokalnej polityki. Celował w tym zwłaszcza senator, który w co drugiej wypowiedzi wyrazy na „k…” przeplatał z tymi na „p…”. Zrobiła się afera na całą Polskę. Zwłaszcza, że było tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich, w których naprzeciwko siebie stali Piotr Kruczkowski (popierany przez Ludwiczuka) i Mirosław Lubiński (popierany przez Rosiaka). Padały nawet oskarżenia o korupcję wyborczą, której miał dopuścić się senator. Właśnie tym zajmowała się potem prokuratura.

Minęły dwa lata. Ludwiczuk w niesławie odszedł z Platformy Obywatelskiej i stracił mandat senatora. Po kilkunastu miesiącach prokuratura w Szczecinie umorzyła postępowanie z powodu braku dowodów przestępstwa. Sam były senator, choć jego nazwisko wciąż jest synonimem politycznego obciachu, wyraźnie chce wrócić do gry. Jak ustaliliśmy, złożył akces do koła Platformy Obywatelskiej w… Mieroszowie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jest zielone światło władz partii dla jego powrotu. Jeżeli do tego dojdzie, będzie pierwszym z długiej listy skompromitowanych wałbrzyskich polityków Platformy, który ponownie zostanie przyjęty.

 

Fot. archiwum

 

 

Jak to senator PO Roman Ludwiczuk rozmawiał z Longinem Rosiakiem (fragmenty)

Ludwiczuk: – Myśmy im dali k…. starostwo, ja przez to nie mogę spać. Mogłem im dać wicestarosto, a z Tobą k…. jak byś skumał to co chciałem ci powiedzieć był byś wicestarostą, byśmy to sobie wszystko poukładali, a oni by pracowali k….

 

Ludwiczuk: – Nie ja nie wierzę w to przede wszystkim, ale powiem, że jak się dowiem to ją k…. zajebię k…., pierwsza będzie z Wałbrzycha wyp……, jak k…. narazi na imię Platformę, ja to pierdolę