Nerwy ze stali mają koszykarze Prometu. W spotkaniu ze Wschową nasi na nieco ponad minutę przed końcem przegrywali 73:76, by ostatecznie zwyciężyć 80:76. To był istny majstersztyk, ale lepiej żeby drugim razem kibice nie przeżywali takiego horroru.
Pierwsza kwarta należała do gości. WSTK grało pomysłowo i prowadziło zaraz na początku 8:4, a w końcówce tej ćwiartki nawet 22:16. Drugie 10 min należało do gospodarzy, którzy w końcu dopięli swego, doprowadzając przed zejściem do szatni do remisu 37:37.
Prawdziwa walka rozgorzała w trzeciej i czwartej kwarcie, choć tuż po zmianie stron boiska ton wydarzeniom zaczęli nadawać podopieczni Ewy Smaglińskiej. Promet prowadził to 2, to innym razem 4 pkt, ale w końcówce tej partii to WSTK wyszło na minimalne prowadzenie 55:54.
W 35 min goście wygrywali 69:63, ale Mateusz Myślak i spółka doprowadzili do wyrównania 73:73. Na niewiele ponad minutę przed końcem Wschowa objęła znów prowadzenie 76:73 i wtedy… wałbrzyszanie włączyli turbo doładowanie. Za sprawą Daniela Iwańskiego doprowadzili do remisu. Na 13 sek. przed końcową syreną dwa rzuty wolne wykorzystał Myślak i było 78:76, a po chwili przechwytem popisał się Bartłomiej Ratajczak. Ten sam zawodnik, po podaniu od Myślaka, niemal równo z syreną popisał się efektownym wsadem i KK Promet zakończył spotkanie minimalnym zwycięstwem.
KK Promet Wałbrzych – WSTK Wschowa 80:76 (19:22, 18:15, 17:18, 26:21)
KK Promet: Myślak 26, Iwański 15, Kołodziej 14, Ratajczak 10, Karwik 8, Olszewski 5, Abramowicz 2, Borzemski 0.
Fot. (ben)
Dodaj komentarz