Gmina zabytkowy obiekt kupiła za nieco ponad 1,3 mln złotych. Na już do zrobienia jest zaplecze socjalne i kotłownia, docelowo palmiarnia ma być znowu jedną z największych atrakcji Wałbrzycha z ruchem turystycznym na poziomie 100 tysięcy osób rocznie.

Dar dla Daisy wraca do Wałbrzycha. Stuletni obiekt kiedyś zachwycał, w ostatnich latach raczej walczył o przetrwanie.  Właściciel – Agencja Nieruchomości Rolnych – walczył natomiast o to by go sprzedać. Ogłaszał kolejne przetargi (łącznie ponad 10), gmina czekała aż cena spadnie do poziomu, który nie pogrąży budżetu. Ostatecznie Palmiarnia trafia do nas za nieco ponad 1,3 mln zl. Miasto skorzystało z 50-procentowej bonifikaty na rewitalizacje. Resztę ANR zgodziła się rozłożyć na raty.
– Palmiarnia to jeden z najbardziej pozytywnie rozpoznawalnych znaków Wałbrzycha.  Z tego punktu widzenia, jej odkupienie ma charakter symboliczny. Staramy się budować nowy wizerunek Wałbrzycha. Powrót Palmiarni jest jednym z elementów tej symboliki – mówi prezydent Roman Szełemej.  
W liczbach to brzmi dobrze. Ponad 20 szklarni kryjących w środku 80 egzotycznych gatunków roślin. W dodatku Palmiarnia jest kilkanaście metrów od głównej drogi prowadzącej przez Wałbrzych, a od Zamku Książ dzieli ją miły spacerek. Gorzej jest, gdy zajrzy się głębiej.
– Przed tym sezonem musimy zrobić przynajmniej trzy rzeczy – mówi prezes Zamku Książ, Krzysztof Urbański.  
To właśnie ta spółka ma zarządzać kupionym świeżo obiektem.
– Na pewno uszczelnimy szklarnie i po prostu posprzątamy Palmiarnię. Musimy także przygotować dokumentację pod remont kotłowni, a jeszcze w tym roku zmienić dramatyczne zaplecze socjalne – wyjaśnia Urbański.
Docelowo Palmiarnia ma być gruntowanie przebudowana. Książ będzie walczył o pieniądze z różnych źródeł. Na pewno zewnętrznych, ponieważ gminy nie stać na dokładanie do utrzymania szklarni. Na pewno będzie to również walka o turystów. Obecnie jest ich zaledwie 20-25 tysięcy rocznie. Wspólny bilet z Książem, ma sprawić, że będzie ich kilka razy więcej.

FOT. MICHAŁ WYSZOWSKI