Sport

Porażka Górnika z Rakowem

Jak dotąd zespoły z czuba II-ligowej tabeli nie mają sobie równych w rywalizacji z Górnikiem. Po porażkach z Bytovią czy Energetykiem przyszedł czas na Raków Częstochowa, z którym przegraliśmy w sobotę 0:1.

 

Dotychczasowa dobra passa spotkań z Rakowem przeszła do historii. W pierwszym bowiem tegorocznym meczu Górnika z ekipą Jerzego Brzęczka tym razem górą byli rywale, którzy zwyciężyli 1:0. Trzeba jednak przyznać, iż goście zasłużyli na gola, gdyż w przekroju całego meczu sprawiali lepsze wrażenie aniżeli gospodarze, choć i nasi mogli pokusić się o trafienie dające biało-niebieskim cenny punkt.

Do przerwy na podkreślenie zasługuje strzał Artura Pląskowskiego z 9 minuty, który sprawił trochę problemów Damianowi Jaroszewskiego, aby ostatecznie zakończyć swój lot w rękawicach „Jogiego”. Równie skuteczną interwencją pan Damian popisał się w 37 minucie, gdy precyzyjne uderzenie z rzutu wolnego oddał Piotr Mastalerz. W odpowiedzi po długiej wymianie podań piłka trafiła pod nogi Daniela Zinke, jednak jego strzał nie mógł sprawić problemów Mateuszowi Kosowi, gdyż przeszedł co najmniej metr nad poprzeczką.

Po zmianie stron nadal drżeliśmy o wynik ligowej potyczki, bowiem rywale kontynuowali swe ataki, aby w końcu dopiąć swego. Co prawda w 49 minucie Jaroszewski piękną paradą posłał piłkę nad poprzeczką po równie ładnym strzale Pląskowskiego, jednak w 58 wałbrzyszanin nie miał już tyle szczęścia przy akcji przyjezdnych. W ogromnym zamieszaniu Górnicy próbowali, niestety bez efektów, wybić piłkę poza pole karne, jednak ta niczym bumerang powracała pod nogi częstochowian. Za pierwszym razem golkiper miejscowych odbił kąśliwy strzał Łukasza Kowalczyka, ale przy dobitce z prawej strony Kayode Baloguna nie miał nic do powiedzenia i już po chwili sympatyczny Nigeryjczyk mógł zacząć zbierać gratulacje od swych klubowych kolegów.

Po stracie bramki gospodarze wreszcie zaczęli grać tak, jak można było tego od nich oczekiwać. Na prawej pomocy z minuty na minutę rozkręcał się wprowadzony po przerwie Adrian Zieliński, który wkrótce mógł liczyć na wsparcie przesuniętego z obrony do przodu Dawida Kubowicza. Najbliżej wyrównującego gola był jednak ten trzeci, czyli Daniel Zinke, który w 66 minucie otrzymał dalekie, ale dokładnie podanie wzdłuż linii pola karnego od Zielińskiego. Niestety, jego mierzony strzał odbił się od słupka i wyszedł w pole. To była najgroźniejsza i praktycznie jedyna okazja w tej części meczu chłopców Bubnowicza na doprowadzenie do remisu, która jednak nie przyniosła powodzenia. Podobnie, jak i kolejne wypady gospodarzy w dalszych fragmentach spotkania, stąd mimo kilku prób skromne prowadzenie Rakowa utrzymało się do ostatniego gwizdka sędziego i w efekcie czwarta porażka Górnika stała się faktem.

Górnik Wałbrzych – Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Balogun (58)
Górnik: Jaroszewski – Orzech, Kubowicz, Wojtarowicz, D. Michalak, Matuszak (46 Zieliński), Morawski, Wepa, G. Michalak (61 Łaski), Sawicki (68 Sobczyk), Zinke.
Żółte kartki: Kubowicz, Matuszak, Sawicki (Górnik) oraz Balogun, Ł. Kowalczyk, Mastalerz, Witczyk (Raków)
Sędziował: Piotr Wasielewski – Kalisz
Widzów: 600
fot. Bartłomiej Nowak
(ben)

2 września 2012

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cheap prom dresses, cartier love bracelet replica uk, Christian Louboutin Replica, christian louboutin replica, hermes bracelet replica, cartier love bracelet replica cartier love bracelet replica