Na ostatniej rozprawie nie pojawiło się aż czterech z sześciu oskarżonych. Trzech z nich prawdopodobnie wyjechało za granicę. Teraz trzeba ich znaleźć, a proces jest odroczony na kolejne miesiące.
Ten proces coś się nie może zacząć. Pierwsza rozprawa zakończyła się fiaskiem, gdy adwokat Stefanosa E. złożył wniosek o przeniesienie sprawy do innego sądu w kraju. Kilka miesięcy trwało rozpatrywanie wniosku, na który ostatecznie zgody nie było. W poniedziałek sprawa ruszyła, jednak zakończyła się zaledwie po kilkunastu minutach.
Do sądu przyszli tylko były radny Platformy Obywatelskiej Stefanos E. oraz Mirosław P. Prokuratura zarzuca im kupowanie głosów podczas wyborów w 2010 roku. Ponadto w akcie oskarżenia, Stefan E. jest wymieniany jako osoba, która kierowała całym przedsięwzięciem. Obaj nie przyznają się do winny.
Wraz z nimi, na ławie oskarżonych siedzi czwórka innych osób. Robert S., skierował do sądu pismo, w którym poinformował, że musiał wyjechać do pracy za granicę. On przynajmniej się usprawiedliwił, czego nie zrobili Agnieszka L. Stefan W. i Marcin K. Jak wynika z wywiadu środowiskowego, co najmniej dwójka z tych osób, może być również za granicą. Teraz trzeba ich znaleźć, zatrzymać i doprowadzić na salę sądową. Z pewnością nie będzie to proste, a bez wyjaśnień tych osób, sprawa raczej nie ruszy do przodu. Kolejny termin wyznaczono na 1 października, szykuje się jednak naprawdę długi proces.
Dodaj komentarz