Mówi się, że śpi tylko trzy godziny na dobę. On sam potwierdza pięć i pół. Roman Szełemej ma opinię pracoholika, który zarówno sobie jak i innym poprzeczkę stawia wyjątkowo wysoko. Przemęczenie na twarzy prezydenta widzą już nie tylko urzędnicy, ale
także lekarze…
Roman Szełemej pracuje tyle, że mogłoby się wydawać, że nie jest człowiekiem, a maszyną.
Sekretarka prezydenta nie pamięta już czasów, kiedy wraz z Piotrem Kruczkowskim opuszczającym Ratusz o 15:30, z budynku wylewała się masa urzędników.
Dziś na ratuszowych korytarzach jest cicho jak na ojomie. Ze względu na oszczędności, zabytkowe wnętrza pogrążone są w ciemnościach.
Zgoła inaczej jest za drzwiami prezydenckiego sekretariatu, gdzie kłębi się tłum urzędników oczekujący na spotkanie z najważniejszym.
Więcej o pracoholizmie prezydenta Romana Szełemeja przeczytasz w dzisiejszym wydaniu „NWW”. Pierwszego wałbrzyskiego tabloidu szukaj w swoim kiosku! Kosztuje tylko 1zł.
Dodaj komentarz