Kultura

Hotel nie dla każdego

 

Wydarzeniem kinowym w ubiegłym tygodniu z pewnością był „Hotel” Lisy Langseth. Wybór okazał się trafny.

 

Tu miał pojawić się tekst poświęcony bezsmakowemu klopsowi zatytułowanemu „Podróż na sto stóp”. Miałem Państwa męczyć rozważaniami, jak Lasse Hallström, twórca „Co gryzie Gilberta Grape’a” i „Czekolady” mógł wysmażyć coś tak niestrawnego. I dlaczego znakomita Helen Mirren zgodziła się wziąć udział w tym pseudo-gotowaniu. Film poświęcony jest rywalizacji dwóch restauracji. Na szczęście poszedłem na „Hotel” Lisy Langseth. Ta szwedzko-duńska czarna komedia okazała się prawdziwym wyzwaniem. Oglądanie „Hotelu” nie należało do przyjemności. Film w ogóle nie bawi, budzi za to zdziwienie i irytację. Ale to bez wątpienia kino niezwykłe, nietuzinkowe, intrygujące, czasami wręcz hipnotyczne. Twórczyni zabiera nas w najczęściej zupełnie nieznany nam świat traum, depresji, neuroz i w końcu szaleństwa. Przewodnikami po nim jest pięcioro sfatygowanych swoimi obsesjami uczestników grupowej terapii. Przewodniczy jej Erica (Alicia Vikander). Kobieta przeżywa depresję poporodową. Dotychczas wiodła szablonowe, wspaniałe życie. Jako piękna, wykształcona, spełniająca się zawodowo kobieta z godnym jej partnerem Oskarem (Simon J. Berger) oczekiwali narodzin potomka. Wszystko miało być akurat. Był już pokój dla dziecka, mebelki na wymiar i zaplanowane cesarskie cięcie. Tymczasem los spłatał im figla i chłopiec urodził się przedwcześnie, w naturalny sposób i do tego chory. To Erikę wpędziło w stany depresyjne, więc nie rozmawia z nikim i nie kontaktuje się z noworodkiem. Pomóc jej miały zajęcia grupowe. Tam poznaje pozostałą czwórkę, która zgodnie z jedną z psychologicznych zasad o zmianie nastrojów niczym pokoi hotelowych postanawia wdrożyć ją w życie, ale dosłownie. Taka niezwykła menażeria przemieszcza się z hotelu do hotelu i próbuje pozbyć się swoich lęków. I tu zaczyna się prawdziwa psychodelia. Odnalezienie miłości, porzucenie rodziny, przygodny seks w toalecie, tortury, niańczenie dorosłego mężczyzny niczym dziecka itd. To rozbrykanie, perwersja i dziwactwa mają jeden cel – spełnić, oczyścić i uzdrowić. Czy to się udało? Tak i nie. Główna bohaterka wraca do szpitala do dziecka. Pozostali bezradni, choć na pewno bardziej szczęśliwi zostają w przydrożnym barze. Co dalej z nimi? Nie wiemy. Czy z „Hotelu” wyniesiemy same znaki zapytania? Myślę, że nie tylko. Dla mnie to film o człowieczeństwie, szczerości, wyrozumiałości i o dystansie do ludzi.

Ocena 7/10

Piotr Bogdański

27 września 2014

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cheap prom dresses, cartier love bracelet replica uk, Christian Louboutin Replica, christian louboutin replica, hermes bracelet replica, cartier love bracelet replica cartier love bracelet replica