Policja w Wałbrzychu prowadzi postępowanie w sprawie śmierci dwuletniej suni, którą w nocy 10 lutego miał skatować jej właściciel. O sprawie poinformował Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Jego pracownicy złożyli też śledczym zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Według relacji pracowników Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt do dramatu miało dojść w nocy z 10 na 11 lutego w domu przy ul. Michałowskiego. Jak twierdzą inspektorzy pijany właściciel suni skatował niespełna dwuletnie zwierzę. W chwili przekazania czworonoga weterynarzowi sunia jeszcze żyła, ale nie udało jej się uratować. Lekarz stwierdził ponadto, że zwierzę było skrajnie wychudzone i miało wyczuwalne wszystkie kości szkieletu. W chwili gdy trafiło do kliniki ważyło ok. 5,5 kg. Jak informują pracownicy DIOZ sprawca 2 lata temu miał już psa, którego porzucił. Przywiązał go w zimie do barierki, gdy temperatura na zewnątrz wynosiła – 20°C.
Według relacji inspektorów, oprawca miał stwierdzić, że sunia sama rozpędziła się w niewielkiej kawalerce i uderzyła o kaloryfer, w wyniku czego miała stracić życie. Wersję tę podważa lekarz weterynarii. Jak nieoficjalnie podaje DIOZ z pierwszych zdjęć RTG, do których dotarli inspektorzy wynika, że zwierzę miało poważny uraz górnej części kręgosłupa, do tego pękniętą czaszkę, wypływające oko, a także uszkodzoną chrząstkę nosa. Zdaniem lekarzy charakter obrażeń wskazuje jednoznacznie na udział człowieka w powstaniu tych zmian.
Policja zajęła się już sprawą. – Otrzymaliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i wszczęliśmy śledztwo. Powody śmierci zwierzęcia poznamy dopiero po wykonaniu sekcji zwłok – informuje sierż. szt. Marcin Świeży, oficer Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.
Oprawcy grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Fot. użyczone (Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt)
Dodaj komentarz