Mimo ambitnej postawy i momentami wyrównanej grze, piłkarkom z Wałbrzycha nie udało się urwać choćby punktu mistrzyniom Polski. Górnik Łęczna pokonał na własnym boisku AZS PWSZ 3:2, ale wałbrzyszanki pozostawiły po sobie bardzo dobre wrażenie.

Za wrażenia artystyczne punktów w piłce się nie przyznaje, a liczy się to, co „w sieci”/. W niedzielę o jedno trafienie więcej zaliczyły mistrzynie Polski i to one zainkasowały komplet punktów.
Pierwsze pół godziny gry było wyrównane z lekkim wskazaniem na gospodynie, które długimi fragmentami nie potrafiły sforsować dobrze zorganizowanej defensywy podopiecznych Kamila Jasińskiego. Dopiero w 34 min. ta sztuka udała się Gabrieli Grzywińskiej. Zawodniczka Górnika wykończyła składną akcję całego zespołu i Łęczna objęła prowadzenie. Takim wynikiem zakończyła się też pierwsza połowa.
Po zmianie stron gospodynie szybko podwyższyły, wykorzystując błąd obrony drużyny spod Chełmca. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę w zamieszaniu do własnej bramki skierowała Katarzyna Rozmus. Na szczęście wałbrzyszanki szybko się podniosły. Za sprawą Klaudii Fabovej po zaledwie 120 sek. od straty gola złapały kontakt z rywalkami. Słowaczka pięknym uderzeniem z pierwszej piłki dała w 50 min nadzieję przyjezdnym na dobry rezultat. Piłkarki AZS PWSZ dążyły do wyrównania, niestety na chwilę zapomniały o defensywie. Skrzętnie skorzystała z tego Krystyna Sikora, która w 83 min wyprowadziła swój zespół na dwubramkowe prowadzenie. Przyjezdne nie zamierzały składać broni i już w doliczonym czasie gry zdobyły drugiego gola. Na listę strzelczyń wpisała się Klaudia Miłek. Na wyrównanie zabrakło już jednak czasu.
Górnik Łęczna – AZS PWSZ 3:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Grzywińska (34), 2:0 Rozmus (48 – samobójczy), 2:1 Fabova (50), 3:1 Sikora (83), 3:2 Miłek (90+2).
AZS PWSZ: Sapor – Kędzierska, Mesjasz, Zawadzka, Szewczuk, Rędzia (78 Ostrowska), Rozmus (88 Głowacka), Rapacka, Kuciewicz, Miłek, Fabova.
Fot. archiwum/(ben)